WNIEBOWZIĘCIE MATKI BOŻEJ
Wniebowzięta
Dziś uwielbiamy Maryję za to, że stoi jako Królowa po prawicy Boga i oręduje za nami. Jak pięknie to orędownictwo Matki Bożej wyrażają słowa naszej poetki Marii Konopnickiej:
Nigdym ja ciebie ludu nie rzuciła
Nigdym ci mego nie odjęła lica
ja po dawnemu moc twoja i siła
Bogurodzica.
Ona jest naszą mocą i siłą, bo ciągle odnawia naszą wiarę w Zmartwychwstałego Chrystusa, który - jak słyszeliśmy - zmartwychwstał jako pierwszy[1]. I w tym zwycięstwie nad śmiercią wszyscy mamy udział, ale według określonej kolejności. Najpierw Maryja, Matka Jezusa, która nie tylko poczęła Go i zrodziła, ale także najbardziej upodobniła się do swego Syna, dlatego najbardziej uczestniczy w Jego zmartwychwstaniu, czego wniebowzięcie jest najpełniejszym wyrazem.
Wszak to Ona obleczona w słońce najpełniej uczestniczy we wspólnocie z Bogiem. Jak Anioł nazwał Ją pełną łaski, tak teraz ukazuje się pełna Bożej chwały, stojąca na księżycu i obleczona w gwiazdy, depcze głowę starodawnego węża - Szatana.
To wyniesienie Maryi, jest także wezwaniem dla nas. Wszyscy bowiem jesteśmy przeznaczeni do zmartwychwstania, które nastąpi w dniu ostatecznym. To, co stało się udziałem Maryi, ma się stać również naszym udziałem. Wpierw jednak trzeba, abyśmy Ją naśladowali w służebnej postawie wobec Boga: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa… i ludzi, kiedy to spieszy z pomocą innym.
Wszak jak to słyszeliśmy w Ewangelii, Maryja niosąc swej krewnej Elżbiecie pomoc, zaniosła do domu Zachariasza i Elżbiety Boga! Ta, która poszła służyć, została wyniesiona do nieba. Maryja ukazuje nam dziś drogę - przez służbę człowiekowi do nieba z Bogiem[2].
W sierpniu 1982 roku św. Jan Paweł II podczas audiencji generalnej modlił się: "Matko wniebowzięta. Ofiaruję Ci owoc polskiej ziemi. Jeszcze bardziej ofiaruję Ci na Twoją uroczystość trudny owoc dojrzałości polskich dusz. Przyjmij i pobłogosław. I spraw - niech nie przestaje przynosić owocu polska ziemia. Niech nie przestaje dojrzewać człowiek".
Dziś kiedy przynosimy do kościołów dary naszej polskiej ziemi. Niech w tych naręczach kwiatów, owoców, zbóż, będą przede wszystkim nasze serca. Niech Wniebowzięta uczy nas zawierzenia Bogu i miłości człowieka. W opiekę Maryi oddajemy nasze rodziny i całą Ojczyznę naszą. Każdy polski dom i każde polskie serce[3].
Czy to zbieg okoliczności, że trzech świętych Polaków opuściło ten świat w Jej święto? Św. Jacek (1257) - patron salezjańskiej prowincji, św. Stanisław Kostka (1568) - patron młodzieży i św. Maksymilian Kolbe (1941) - patrona naszej diecezji bielsko-żywieckiej[4]. Wszak duchowość każdego z nich była związana z Maryją. Nie sposób też zapomnieć, że św. Jan Bosko, założyciel salezjanów urodził się 16 sierpnia 1815 roku. Troską ich wszystkich było to, aby serce człowieka było równie dojrzałe jak Jej.
Wielbi więc dusza moja Pana, raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim - powtarzamy za Maryją w dniu dzisiejszym.
Matka zwiastowania i betlejemskiej nocy. Matka zatroskania podczas ucieczki do Egiptu i lęku podczas poszukiwania Syna w świątyni: Synu, czemuś nam to uczynił? Matka pełna wiary na godach w Kanie: cokolwiek wam powie, to czyńcie. Matka ciszy i cierpienia na krzyżowej drodze, u której końca usłyszała: niewiasto, oto syn Twój, oto Matka twoja.
Już wiem, za co Bóg przyozdobił skronie Maryi koroną chwały, biorąc Ją do siebie. Wszak niemożliwym było, by doznało rozkładu ciało Tej, która wydała na świat Boga-Człowieka[5].
Wołam więc dzisiaj słowami poety:
Witaj pierwsza po śladzie Chrystusa idąca,
witaj rzeko z nieba wypływająca,
witaj kroplo, która nie wysycha…
witaj blizno Ojczyzny naszej,
witaj uśmiechu Boga.
Ty Wniebowzięta i Zielna - biorę dziś do ręki kłos zboża i czuję zapach potu i czuję siłę mięśni i czuję smak i woń chleba. a w oddali szept modlitwy chłopa:
Boże z Twoich rąk żyjemy,
choć naszymi pracujemy.
A potem rolnik ziemię całował - jak reymontowski Boryna, jak św. Jan Paweł w pielgrzymkach do Ojczyzny, że jest tak spokojna i tak łagodna, i mówił:
my ci damy trud i poty
ty nam daj urodzaj złoty.
Tak było kiedyś - dobrze było - człowiek z Bogiem współpracował czując od Niego zależność, a wobec Niego wdzięczność. Czy tęsknisz tak jak poeta (K.C. Norwid) na obczyźnie?
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
podnoszą z ziemi przez uszanowanie
dla darów nieba - tęskno mi Panie.
Dziś zgromadzeni w tym Sanktuarium pozdrawiamy Maryję trzymającą w ręce wiązankę zbóż i prosimy, by córki i synowie, czynili tak jak ich babcie, dziadkowie, matki i ojcowie! Czyż nie do tego wzywał papież Franciszek podczas Światowych Dni Młodzieży, by uczyć się od dziadków (pamięć)!
Matko, której ręce pachną krajanym chlebem, na tych rękach składam dziś pocałunek wdzięczności za to, że nowy bochen znaczyłaś krzyżem, a kiedy kromka na ziemię upadła, mówiłaś, że trzeba ją ucałować.
(Urosłeś, a matce lat przybyło. Każdy kłopot pozostawił zmarszczkę, ręce osłabły, lecz siły jeszcze na tyle, by ci chleba ukroić i podać. By spleść się mogły w modlitewnym geście - bo Ty jesteś dzisiaj młody, jesteś lekarzem, nauczycielem, prawnikiem, księdzem i rolnikiem. Nic za to od ciebie nie chce, owszem, może czasem jednego słowa - dziękuję. Mówię o matce - do ciebie, który możesz na nią jeszcze liczyć. Nie mogę jednak zapomnieć o tych, którzy matki już nie mają. Może liczysz, ile by miała dzisiaj lat, może mówisz, że za wcześnie odeszła - nie, one jest wniebowzięta, by mogła przed Panem orędować za tobą. Więc w chwili tęsknoty mów: "mamo, moja mamo, przyjdź choć we śnie i powiedz, czy jesteś ze mnie zadowolona". A usta niech szepczą modlitwę sieroty:
ty się módl za nas, bo już jesteś święta,
pamiętaj o nas, jak mama pamięta.
W dzień Wniebowziętej i Zielnej, mowa o chlebie i matce - temat, którego nie wyczerpią zwykłe słowa, lecz słowa modlitwy:
Daj nam uprzątnąć dom ojczysty…
przywróć nam chleb z polskiego pola
i z polskiej sosny trumny,
lecz nade wszystko słowom naszym,
chytrze zmienionym przez krętaczy,
jedyność przywróć i prawdziwość,
niech prawo zawsze prawo znaczy
a sprawiedliwość, sprawiedliwość. (Julian Tuwim)[6]
A co konkretnie?
Ta, która dopiero co spotkała się Trzykroć Świętym podczas Zwiastowania, idzie z pośpiechem, by spotkać się ze starymi ludźmi, z matką oczekującą dziecka.
Starzy ludzie i nie narodzone dzieci - największy problem naszych czasów. Pierwsi opuszczeni lub umieszczeni w magazynach dla starych ludzi, o których upomina się dziś Papież Franciszek, drugie zabijane w łonie matki. Matka Jezusa śpiesząca do tych ludzie jest dziś dla nas znakiem i wyzwaniem. Czy nie trzeba nam pomyśleć, by wesprzeć starych ludzi i ratować nie narodzonych?
Jan Chrzciciel w łonie matki nazwany jest dzieciątkiem, podmiotem radości. Czyż nie taką radością powinno otaczać się każde poczęte dziecko, które jest napełnione Duchem Świętym już w łonie matki[7].
Jakże wiele zawdzięczamy naszym matkom! W dniu śmierci swojej matki Małgorzaty, św. Jan Bosko modlił się wieczorem: Maryjo, teraz ty musisz być Matką dla mnie i dla Moich chłopców. Jakże wiele zawdzięczamy Wniebowziętej Maryi. Zakończmy słowami Kornela Makuszyńskiego:
Chcę serce moje jako bochen chleba
Pokrajać dla tych, których głód uśmierca
Ty zasię spraw to, o Panienko z nieba
Aby dla wszystkich mi starczyło serca.
Razem z kwiatami, zbożem i owocami naszej ziemi złóżmy Maryi - a przez Nią i z miłości ku Niej, naszym bliźnim - nasze serca, a usłyszymy jakże znamienne słowa:
Nigdym ja ciebie, ludu, nie rzuciła,
Nigdym ci mego nie odjęła lica,
Ja — po dawnemu — moc twoja i siła!
...Bogarodzica!...
[1] MH 158, s. 114.
[2] MH 151, s. 120-122.
[3] MH 158, s. 115.
[4] MH 173, s. 117.
[5] MH 173, s. 121.
[6] Tamże, s. 122-123.
[7] J. Kudasiewicz, Matka Odkupiciela, Kielce 1996, s. 85, cyt. za: MH 302, s. 190-191.