CZUWANIE MARYJNE
Sierpniowe czuwanie Maryjne w Szczyrku na Górce wypadło dokładnie w 72 rocznicę śmierci błogosławionych salezjańskich wychowanków z Poznańskiego oratorium.
Czuwanie prowadził ks. Piotr Pawelec – salezjanin pracujący w salezjańskiej szkole w Oświęcimiu do której przez II wojną światową uczęszczał Edward Klinik jeden z błogosławionych.
O niezwykłej wierze, tych pięciu chłopaków świadczą listy pisane do rodzin i znajomych. Szczególnie wzruszające są te „spod gilotyny” - pisane na kilka minut przed śmiercią. Listy te podczas czuwania zostały odczytane podczas rozważań różańcowych.
Błogosławieni pochodzili z rodzin ubogich i szlachetnych. Oratorium przy ulicy Wronieckiej 9 w Poznaniu było dla nich drugim domem. Klerycy i księża wierni salezjańskiemu powołaniu tchnęli w nich nieskażonego ducha księdza Bosko z jego radością życia, głęboką duchowością i odpowiedzialnością za innych. Chłopcy odpłacali się, włączając się w życie oratoryjne z całą energią właściwą dla swojego wieku stając się prawdziwymi animatorami.
Kiedy wybuchła wojna walkę z okupantem uznali za swój obowiązek. Po nieudanej próbie zaciągnięcia się do wojska, rozpoczęli działalność konspiracyjną. Aresztowani we wrześniu 1940 roku za przynależność do Narodowej Organizacji Bojowej, przeszli przez kolejne więzienia: Fort VII i przy ulicy Młyńskiej w Poznaniu, Wronki, Neukoln i Spandau w Berlinie oraz Zwickau, by w końcu zginąć pod gilotyna 24 sierpnia 1942 roku w Dreźnie.
Pamięć o nich zachowała się w ludzkich sercach. Ksiądz Leon Musielak, ich przedwojenny wychowawca, który kilka lat przebywał w Szczyrku na Górce, organizował spotkania byłych wychowanków i to głównie jego staraniom zawdzięczamy, ze dzisiaj z nieba patronują młodym animatorom salezjańskich oratoriów i szkół na całym świecie.
Chłopcy z poznańskiej piątki połączyli w sobie wartości salezjańskiego wychowania i polskiej tradycji wierności Bogu i Ojczyźnie aż po ofiarę z własnego życia. W oratorium przy ul. Wronieckiej w Poznaniu nauczyli się, jak iść przez życie z humorem i gotowością służby, spontanicznie, odpowiedzialnie - wiernie aż do końca